Dziesięcina

Czczę Boga, ofiarowując dziesiątą część wszystkich swoich dochodów na realizację Jego celów w świecie. 

Temat dziesięciny może wydawać się cokolwiek przestarzały i nieżyciowy, mamy wszak nowe czasy i uwarunkowania. Nie wiem, na jakim etapie pojednania finansowego z Bogiem jesteś. To całkiem naturalne, że decyzja oddawania 10% swoich dochodów na potrzeby Kościoła jest trudna i przeważnie nie podejmuje się jej od razu. W naszej rodzinie do dziesięciny dochodziliśmy powoli. Na początku nie zwracaliśmy uwagi na to, ile dajemy "na tacę". Temat właściwie nie istniał. Były to zwyczajowo niewielkie kwoty, przeważnie monety, rzadziej 10, 20 zł. Myślałem, że działa tutaj efekt skali - skoro wszyscy wrzucą kilka złotych, to uzbiera się z tego w końcu jakaś kwota na potrzeby parafii.

Po warsztatach  dla małżeństw na temat finansów postanowiliśmy odrobinę zaryzykować i przekroczyć granicę naszego komfortu: dawaliśmy na tacę znacznie więcej, ale w sumie około 120-150 zł miesięcznie. Z kilku stron zetknęliśmy się z osobami, które dawały dziesięcinę, ale temat nie drgnął. W zeszłym roku przerabialiśmy z dziećmi program edukacyjny Dawaj, oszczędzaj, wydawaj opracowany przez Edukację Finansową Crown. Nieco wcześniej czytałem książkę Twoje pieniądze się liczą Howarda Daytona. W programie tym na pewnym etapie dzieci zaczynają dawać dziesięcinę do jednej z trzech puszek, następnie odkładają część pieniędzy jako własne oszczędności, a pozostałą część przeznaczają na bieżące wydatki. Skoro tak uczymy nasze dzieci, dlaczego sami tak nie postępujemy? Czy tylko dlatego, że nasze dochody są znacznie większe? W końcu, po lekturze Prostoty Billa Hybelsa, podjęliśmy decyzję (początkowo na okres 4 miesięcy), że będziemy oddawać 10% z wszystkich naszych dochodów na cele związane z naszą wiarą. Po tym okresie decyzję o dawaniu dziesięciny przedłużyliśmy bezterminowo...

Byłem zaskoczony jak wiele można znaleźć w Piśmie Świętym fragmentów poświęconych dziesięcinie. Skoro tyle o niej mowa, musi być z jakiegoś powodu ważna. Przytoczę tylko niektóre:

Patriarcha Jakub ślubował: Z wszystkiego, co mi dasz, będę Ci składał w ofierze dziesięcinę. (Rdz 28,22)

Każda dziesięcina z ziemi, z zasiewu ziemi albo z owoców drzewa należy do Pana, jest rzeczą poświęconą dla Pana. (Kpł 27,30)

Z relacji Tobiasza dowiadujemy się, że 30% przeznaczał na cele dobroczynne: Spieszyłem do Jerozolimy z dziesięciną bydła i z pierwszą wełną owiec, drugą dziesięcinę płaciłem w pieniądzach przez sześć lat. Trzecią dziesięcinę dawałem sierotom, wdowom i prozelitom. (Tb 1,6-8)

Jezus wypowiada się o dziesięcinie piętnując hipokryzję faryzeuszów: Lecz biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić, i tamtego nie opuszczać. (Łk 11,42).

Czcij Pana ofiarą z twego mienia i pierwocinami całego dochodu, 
a twoje spichrze napełnią się zbożem i tłocznie przeleją się moszczem. (Prz 3,9-10)

Przynieście całą dziesięcinę do spichlerza, aby był zapas w moim domu, a wtedy możecie Mnie doświadczać w tym - mówi Pan Zastępów - czy wam nie otworzę zaworów niebieskich i nie zleję na was błogosławieństwa w przeobfitej mierze. I zgromię dla waszego dobra szkodnika polnego, aby wam nie niszczył owocu pól, a winorośl nie będzie już pozbawiona owoców, mówi Pan Zastępów. (Ml 3,10-11)

Daleki jestem od twierdzenia, że dziesięcina jest obowiązkowa. Wydaje mi się, że nie można o niej pisać w tych kategoriach. Pamiętajmy jednak, że jednym z przykazań kościelnych jest troszczyć się o potrzeby wspólnoty Kościoła. Dziesięcina jest konkretnym, choć oczywiście nie jedynym, wypełnieniem tego przykazania. Płacenie dziesięciny jest oddaniem czci Bogu poprzez nasze pieniądze, ale także aktem zawierzenia Bogu, zaufania Mu do końca, w pewnym sensie wypuszczenia z rąk naszej troski o przyszłość - moglibyśmy spłacić nasze zobowiązania lub oszczędzać na emeryturę, zamiast zastanawiać się jak zaspokoić swoje potrzeby w ramach 90% naszych dochodów.

Akurat w naszym wypadku nie jest tak, jak to czasami czytamy w świadectwach osób oddających dziesięcinę - od tej pory ich życie finansowe wydaje się nie napotykać na problemy, Bóg im błogosławi: nową pracą, nieoczekiwanymi zleceniami... Często tak oczywiście bywa. Ale nie zawsze Bóg ma taki plan. Czasem oczekuje, że z pokorą przyjmiemy na dzisiaj te 90% obecnych dochodów jako poziom, do którego musimy zejść z naszym komfortem życia. W ten sposób dziesięcina staje się aktem ufności. Dziesięcina nie jest inwestycją w Pana Boga po to, aby mieć więcej pieniędzy. Ona uwalnia od  pieniądza, sprawia, że mamy odwagę dziękować za to, co mamy. Zamiast lęku pojawia się myśl: na pewno znajdzie się jakieś rozwiązanie, Pan Bóg nie zostawi nas z naszymi problemami finansowymi, gdyż zaprosiliśmy Go do tej sfery naszego życia.

Dziesięcina sprawia, że mniej zazdrośnie strzeżemy naszych portfeli. Pomyślmy: rzadko mamy okazję zrobić dla Boga coś nadzwyczajnego, co będzie nas sporo kosztowało. Zwykle 99% tego, co zarabiamy, inwestujemy w siebie, swoje rodziny, czarną godzinę (z której bardzo dobrze mają się banki), a może ostatecznie w spadek po sobie. Mam pewność, że nasze dziesięciny nie idą "na marne", bo radosnego dawcę miłuje Bóg. Dzięki dziesięcinie mamy świadomość, że oddajemy cześć Bogu nie tylko naszymi modlitwami, przychodzeniem do kościoła, ale także bardzo konkretnie, zarówno jeśli chodzi o uczynione dobro, na które mogliśmy łożyć, jak i nasze wyrzeczenia z tym związane.

Bill Hybels wskazuje na wartość dziesięciny z nieco innej perspektywy. Zazwyczaj zachowujemy dla siebie 100% tego, co zarabiamy, gdyż dokładnie tyle potrzebujemy, aby pokonać drogę z punktu A do punktu B. Osoby dające dziesięcinę wierzą, że Bóg może sprawić, iż nie tylko osiągną cel B, jeśli poświęcą na ten cel 90% swoich zarobków, lecz Bóg w nagrodę za wiarę i posłuszeństwo sprawi, że dojdą do puntu C jako miejsca Jego błogosławieństwa i łask. Ten punkt w ogóle nie występuje w przypadku osób, które planują dojście do punktu B przy wykorzystaniu swoich 100%. Niezwykłym doświadczeniem jest posłuszne realizowanie drogi od A do B przy jednoczesnym poczuciu, że Bóg ma dla ciebie w zanadrzu jakieś C - mogą to być wysłuchane modlitwy, doznane łaski i opieka, doświadczenie nowych możliwości i niespodziewanych błogosławieństw. Realizując plan, w którym wykorzystujesz 100% swoich zarobków, zapewne dotrzesz z punktu A do punktu B, ale nigdy nie doświadczysz radości podróży z punktu B do punktu C. Nigdy nie zaznasz poczucia, że nadprzyrodzona moc Boga ingeruje w stan twoich finansów. Tymczasem prawdziwe życie toczy się między B a C, twierdzi Hybels.

Nasuwa mi się jeszcze jedna myśl. Byli i są tacy, co oddali Bogu 100% - nie zostawili dla sobie niczego. Dla nich droga do punktu C musi być jeszcze bardziej pasjonująca niż dla tych, którzy oddają tylko 10%. Na słowa Piotra: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą Jezus składa obietnicę stukrotnego(!) zysku: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym.


Jeśli macie jakieś pytania odnośnie dziesięciny - zadajcie je w komentarzu. Postaram się na nie odpowiedzieć - jeśli nie od razu, to w jednym z kolejnych wpisów. 


9 komentarzy:

  1. A jak konkretnie wygląda to Wasze oddawanie dziesięciny? Wrzucacie na tacę? Czy uwzględniacie różnorodność celów (powiedzmy raz wpłacacie na konto jakiejś organizacji charytatywnej, innym razem wrzucacie do puszki z datkami dla potrzebujących parafian itp.)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co rozumiem, to dziesięciny nie daje się na wymienione przez Ciebie cele, bo celem Kościoła nie jest prowadzenie działalności charytatywnej, ani pomoc potrzebującym parafianom. Oczywiście Kościół też to robi, bo np. nie można głosić Boga głodnym ludziom (dopóki burczy w brzuchu nikt nie będzie słuchał żadnych pogadanek), ale Chrystus założył Kościół, żeby prowadził ludzi do zbawienia.

      Usuń
    2. Rzeczywiście dziesięciny nie przeznaczamy na dobroczynność, tylko na cele Kościoła. Część dziesięciny (w gotówce) rezerwujemy na cotygodniową tacę, resztę przelewamy na konto parafii np. z wiązane z budową domu parafialnego lub na konto różnych zgromadzeń klauzulowych, na misje, itp. Zwykle to 3-4 przelewy, decyzję komu i w jakiej kwocie podejmujemy na początku każdego miesiąca. O dobroczynności będę pisał w kolejnych wpisach.

      Usuń
    3. Kościoła jako instytucji, czy Kościoła jako wiernych? Pisząc o organizacjach charytatywnych miałam na myśli powiedzmy "Pomoc Kościołowi w Potrzebie", która wspomaga chrześcijan prześladowanych w różnych zakątkach świata (o tym się jakoś nie mówi, ale chrześcijanie są najbardziej prześladowaną grupą religijną w skali ogólnoświatowej - mamy szczęście, że u nas spotykamy się zazwyczaj co najwyżej z pogardą ;-).

      Usuń
    4. Troszczyć się o potrzeby Kościoła to według mnie widzieć zarówno jego potrzeby jako instytucji, niosącej Chrystusa w różne zakątki świata, jak i potrzeby jego wiernych, potrzebujących finansowego wsparcia. Często te dwie rzeczy się pokrywają (np. gdy przesyłamy pieniądze salezjanom, którzy ich potrzebują do wyposażane prowadzonej przez nich szkoły w Nigerii czy pokrycia dachem budowanej kaplicy w jakimś odległym zakątku itp, czy gdy pomagamy naszą ofiara pieniężną budować kościół w sąsiedniej parafii). Z reguły nie przeznaczamy naszej dziesięciny na pomoc finansową ubogim przed Świętami czy na zbiórki na czyjąś kosztowną operację itp. Pieniądze na te potrzeby idą "z innej koperty". W naszym miesięcznym budżecie mamy to pod nazwą: "dzielenie". Magda (żona)

      Usuń
    5. Czyli dywersyfikacja jest. O to mi właśnie chodziło.

      Usuń
  2. Zgadzam się jak najbardziej z ideą dzielenia się swoimi dochodami. Staram się przekazywać pieniądze na cele charytatywne ale robię to poza moją parafią. Szymon Hołownia ma fundację, która wspomaga sierociniec w Afryce. Bardziej to do mnie przemawia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odsuwałbym zupełnie potrzeb parafii na dalszy plan, chyba że obawiamy się, że przekazane środki zostaną niewłaściwie wykorzystane. Ale nawet wtedy można zaproponować jakiś zakup celowy, np. kwiaty do ołtarza, wystrój grobu Pańskiego, koszty jakiegoś remontu.

      Usuń
  3. Z wpisu na blogu Erem Maryi:
    Chrześcijańska ofiara jest ściśle zespolona z tajemnicą serca, w którym dokonuje się spotkanie pomiędzy wymiarem ludzkim i Bożym. To, co ludzkie, ujawnia się jako przestrzeń Bożej obecności. To, co Boże, objawia się poprzez ludzką zwyczajność. Specyfiką światowej doczesności jest gromadzenie. Samo w sobie jest to moralnie neutralne. Wszystko zależy od tego, co jest motywem i celem gromadzonych dóbr. Jednak zawsze istnieje niebezpieczeństwo,że ludzkie "ja tworzę" wysunie się na pierwszy plan przed "Bóg stwarza". Specyfiką tej pokusy jest zapomnienie o Bogu jako pierwotnym dawcy wszystkiego. W tej perspektywie ujawnia się zbawienny sens ofiary, która stanowi swego rodzaju "świętą tarczę" przed plejadą różnorakich światowych bożków. Sednem ofiary nie jest gromadzenie, ale dokładnie odwrotnie, rezygnacja. Rezygnacja ma na celu dogłębnie przypomnieć i unaocznić z nową mocą, że tylko Bóg jest początkiem i kresem wszystkiego. Akt ogołocenia powoduje swoiste przyhamowanie w "doczesnym zapędzeniu", które charakteryzuje się dokładaniem do siebie kolejnych dóbr stworzonych. Gdy pozbawiamy się czegoś lub rezygnujemy z czegoś, wtedy powstaje "pośrednia pustka", a następnie naturalny zwrot ku Wieczności. Gdy ofiara jest wyraźnie motywowana miłością do Boga, wtedy strumienie Bożych łask mogą wniknąć do człowieka oczywiście z dużo większą skutecznością.
    I o to chodzi :) Piękne!
    (źródło:http://eremmaryi.blogspot.com/2016/02/ofiara-i-rezygnacja.html)

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: Komentarze są moderowane, więc na ich pojawienie się trzeba czasem poczekać :) Mile widziany PODPIS pod komentarzem. Nie publikuję wypowiedzi zawierających LINKI REKLAMOWE. Ani takich, które nie licują z tematyką bloga.

Do pobrania