Jak na byłego żołnierza przystało św. Ignacy udzielił w swoich Ćwiczeniach duchowych krótkich, do bólu logicznych i radykalnie porządkujących nasz stosunek do rzeczy (i rzeczywistości) wskazówek:
Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją.
Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony.
Z tego wynika, że człowiek ma korzystać z nich w całej tej mierze, w jakiej mu one pomagają do jego celu, a znów w całej tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu.
I dlatego trzeba nam stać się ludźmi obojętnymi [nie robiącymi różnicy] w stosunku do wszystkich rzeczy stworzonych, w tym wszystkim, co podlega wolności naszej wolnej woli, a nie jest jej zakazane [lub nakazane], tak byśmy z naszej strony nie pragnęli więcej zdrowia niż choroby, bogactwa [więcej] niż ubóstwa, zaszczytów [więcej] niż wzgardy, życia długiego [więcej] niż krótkiego, i podobnie we wszystkich innych rzeczach.
[Natomiast] trzeba pragnąć i wybierać jedynie to, co nam więcej pomaga do celu, dla którego jesteśmy stworzeni.
W jaki sposób używać tego, co mnie otacza? To tylko środki do celu, a nie cel.
Ciekawe, że Ignacy nie gloryfikuje ani bogactwa, ani ubóstwa wskazując raczej na konieczność rozeznania i zachowania obojętności wobec tego, co nie prowadzi mnie bezpośrednio do służby Bogu, ale też nie jest tej służbie przeciwne.
Wiele jest rzeczy, które tak naprawdę nie mają znaczenia. Niestety miłość własna nas terroryzuje i kierujemy się w życiu różnymi "obawami" - o własne zdrowie, pozycję, trudy i przeciwności, przyszłość, upokorzenia..., a także oczekiwaniami wobec siebie, innych, wobec swojego statusu materialnego...
Być obojętnym to być prawdziwie niezależnym od dziejowych okoliczności i codziennych przypadłości, to całkowicie zdać się na Bożą Opatrzność, to dać się formować przez łaskę, to wreszcie móc powiedzieć za świętym Pawłem:
Ja bowiem nauczyłem się wystarczać sobie w warunkach, w jakich jestem.
Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem
zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku. Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Perełka z Listu do Hebrajczyków: Postępowanie wasze niech będzie wolne od zachłanności na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie. Wart...
-
Mijam w drodze do pracy reklamę z austriackim kurortem narciarskim podpisaną " Warto cieszyć się życiem ". Słuszna uwaga. Jak do...
-
Jezus mówi do nich: "Lisy mają nory". Nora i gniazdo to macierzyńskie obrazy oraz pierwsze potrzeby człowieka: dom, matka, jedzeni...
-
Warto by było coraz więcej w kontekście duchowości chrześcijańskiej zastanowić się nad sprawą prostoty życia i ubóstwa. Nigdy kupowanie nie...
Obojętność jednak ma wydźwięk nieco pejoratywny, przynajmniej w moim odbiorze. Obojętność na wszelkie warunki zewnętrzne kojarzy mi się z jakimś nastrojem depresyjnym czy marazmem. Dla mnie trafniejsze by było używanie określenia "We wszystkim uwielbiać Pana Boga" bo chyba w istocie to miał na myśli św. Ignacy -żeby zarówno w biedzie, bogactwie, zdrowiu i chorobie uwielbiać Pana, te warunki zewnętrzne pochodzą od Niego a On chce zawsze dla nas tego co najlepsze i daje dokładnie to co nam potrzebne.
OdpowiedzUsuńAga
Nie wiem czy to miał na myśli św. Ignacy, ale Twój punkt widzenia zdecydowanie mi odpowiada. I bliskie to św. Pawłowi "Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa".
UsuńObojętność brzmi w dzisiejeszych czasach faktycznie pejoratywnie. Starożytni pojmowali to jednak inaczej... Może winno się to zastąpić słowem: "niewzruszoność"?
UsuńZ resztą to tylko pojęćia. Rzecz w tym, by wobec rzeczy zewnętrznych - tych na które wpływu nie mammy - stać jakby obok i skupić swoją uwagę i energię na tym, na co wpływ mamy...
Skupianie sie na tym, że pada deszcz i zmokniemy, że brak pieniędzy na "lepsze" życie (dla nas lub innych), że ktoś rzuca nam kłody pod nogi, odwraca naszą uwagę od tego na co w tych sytuacjach wpływ mamy (otwarcia parasola, mądrzejszej lub bardziej wytężonej pracy, robienia swojego bez względu na to co mówią inni).
Roman
Czytając dzisiaj św. Faustynę znalazłem taki fragment: "Pragnę wysączyć kielich przeznaczeń aż do ostatniej kropelki, nie chcąc badać ich przeznaczenia; w goryczy - radość moja, w beznadziejności - ufność moja. W Tobie, Panie, wszystko dobre jest, co daje ojcowskie Twe serce; nie przenoszę pociech nad gorycze ani goryczy nad pociechy, ale za wszystko dzięki Ci, Jezu."
OdpowiedzUsuń