Jak pokazuje przykład Zacheusza, u którego zatrzymuje się Jezus, pojednanie z Bogiem ma dwa wymiary: duchowy, tj. przebaczenie grzechów ("Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu") i finansowy. Zacheusz - jak mówi Biblia "zwierzchnik celników i bardzo bogaty" - był dobrze opłacanym poborcą celnym, ściągał podatki dla rzymskiego okupanta. Jak łatwo się domyślacie nie cieszył się zbytnim poważaniem. Nie znamy szczegółów rozmowy, ale po kolacji z Jezusem w jego domu jest już innym człowiekiem - oburzonym mieszkańcom Jerycha oświadczył "Połowę majątku oddaję ubogim, a kogo skrzywdziłem zwracam poczwórnie" Poczwórnie!!! Kto z nas zdobyłby się na podobny przelicznik?
Bóg ma moc zniszczyć potęgę grzechu w naszym życiu, ale dzięki pojednaniu finansowemu ma także moc zniszczyć w naszym życiu potęgę pieniądza. Jeśli jesteśmy ludźmi wierzącymi, ale nadal borykamy się z problemami finansowymi, może to być sygnałem, że może warto pójść w ślady Zacheusza i pojednaniem z Bogiem objąć także sferę finansów. Służy temu 5 poniższych zasad, które zaczerpnąłem z książki Billa Hybelsa Prostota. Jak nie komplikować sobie życia.
1. Wszystko, co mam, pochodzi od Boga.
2. Prowadzę szczęśliwe życie dzięki świadczeniom, które zapewnia mi Bóg.
3. Czczę Boga, ofiarowując dziesiątą część wszystkich swoich dochodów na realizację Jego celów w świecie (dziesięcina).
4. Odkładam część moich zarobków na nieprzewidziane wydatki i na własny fundusz emerytalny.
5. Słucham Bożych natchnień dotyczących tego, co powinienem dać innym.
Każda z tych zasad mogłaby stać się podstawą osobnego wpisu. Dzisiaj opiszę dwie pierwsze, a kolejne w następnych postach.
Wszystko, co mam, pochodzi od Boga.
Cóż masz, czego byś nie otrzymał? (1 Kor 4,7)
Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępują z góry, od Ojca świateł, u którego nie ma przemiany ani cienia zmienności .(Jk 1,17)
Jestem stworzony i wszystko otrzymałem od Boga, który jest "totalnym sponsorem". Jego uwaga skupiona jest na mnie w każdym momencie. Przyszłość jest w Jego rękach. Bóg podarował mi talenty, zdolności, intelekt. Podarował mi świat i jego zasoby. Do niczego w swoim życiu nie doszedłem samemu, tylko dzięki innym ludziom, a ostatecznie dzięki Bogu. Jestem własnością Boga i ma on do mnie wszystkie prawa.
Z tej zasady wypływa dalsza zasada: Jestem tylko zarządcą dóbr powierzonych mi przez Boga, a nie ich właścicielem. Do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia, świat i jego mieszkańcy (Ps 24).
To zmienia diametralnie perspektywę i podejście do posiadanych rzeczy. W Edukacji Finansowej Crown dokonuje się nawet symbolicznego przeniesienia aktu własności majątku na Boga, aby w pełni to sobie uświadomić.
Prowadzę szczęśliwe życie dzięki świadczeniom, które zapewnia mi Bóg.
Chodzi o zaakceptowanie aktualnej sytuacji finansowej, w jakiej postawił mnie Pan Bóg. Czasem, na danym etapie życia, przeżywamy lata tłuste, a kiedy indziej lata chude. Chodzi o to, aby w każdej sytuacji czuć się szczęśliwym. Naszym celem jest dostosowanie się do sytuacji, tak byśmy prowadzili szczęśliwe życie niezależnie od tego, czy Bóg zapewnia nam dużo, czy mało dóbr w danym czasie.
Pisałem nieco o tym przy okazji wpisu Wdzięczność i Fundament św. Ignacego.
Konsekwencją tej zasady jest nasz stosunek do zadłużania się. Dług bierze się z tego, że pragniesz więcej niż daje ci Bóg. Możemy powiedzieć za św. Pawłem: "Dostosowuję się do sytuacji i żyję na warunkach określonych przez Boga - jakie by one były. Uzależniam to, ile wydaję, od warunków, jakie wybiera dla mnie Bóg, dzięki czemu jestem zadowolony, a zadowolenie prowadzi do spokoju".
Jak wskazuje Hybels, kiedy wydajesz za dużo pieniędzy, by żyć ponad stan, to tak, jakbyś wysyłał Bogu komunikat "Hej, nawalasz. Zaniżyłeś mój poziom życia. Popełniasz błąd, potrzebuję więcej pieniędzy. Zamierzam zaciągnąć dług, żeby móc żyć na wyższym poziomie niż ten, który mi zapewniasz."
Uproszczenie życia wiąże się z dostosowaniem się do warunków danych nam przez Boga. Jeśli zaś żyjemy już w długach chodzi teraz o to, aby się od nich jak najszybciej uwolnić.
Już dziś możemy postanowić, że będziemy czerpać radość z życia na Bożych warunkach.
Wcześniej lub później doświadczymy niedosytu, jakiegoś braku, odczujemy obniżenie komfortu, ale rekompensuje to radość i pokój życia w granicach posiadanych środków ze świadomością, że Bóg się o nas troszczy.
Nie chcę przez to powiedzieć, że kredyt jest instytucją zakazaną dla chrześcijanina. Myślę tu przede wszystkim o kredycie hipotecznym na zakup mieszkania, a nie o kredycie na konsumpcję i życie ponad stan, zwłaszcza w formie kart kredytowych. Ale kredyt mieszkaniowy, zwł. jego wysokość przekładająca się na wielkość miesięcznych obciążeń, to już całkiem osobny temat.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Perełka z Listu do Hebrajczyków: Postępowanie wasze niech będzie wolne od zachłanności na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie. Wart...
-
Mijam w drodze do pracy reklamę z austriackim kurortem narciarskim podpisaną " Warto cieszyć się życiem ". Słuszna uwaga. Jak do...
-
Jezus mówi do nich: "Lisy mają nory". Nora i gniazdo to macierzyńskie obrazy oraz pierwsze potrzeby człowieka: dom, matka, jedzeni...
-
Warto by było coraz więcej w kontekście duchowości chrześcijańskiej zastanowić się nad sprawą prostoty życia i ubóstwa. Nigdy kupowanie nie...
Świetny blog i poruszane w nim tematy.Zaglądam tu codziennie. A książkę czytałam i często do niej wracam. Polecam każdemu.
OdpowiedzUsuń