Tyle święty Paweł w Liście do Filipian (w rozdziale 3).
Są różne kryteria, według których dokonujemy wyceny. Na ile opłaca nam się wejść w jakąś relację. Ile jesteśmy w stanie dla kogoś/czegoś stracić, ile zaryzykować. Co się dla nas w życiu liczy. Ile warte są dla nas nasze dobra materialne, poczucie komfortu, nasze przyzwyczajenia.
Św. Paweł pokazuje, że dla chrześcijanina jest tylko jedno kryterium: poznanie Chrystusa, które ma "wartość najwyższą", najwyższą "próbę" z wszystkich innych rzeczy, które są mniej lub bardziej dla nas wartościowe. Nie chodzi jednak o zwykłe poznanie, przelotne, zdawkowe, powierzchowne. Łatwo wtedy przeoczyć to poznanie, jak bogaty młodzieniec, który odszedł zasmucony, bo nad wartość poznania Jezusa postawił przemijającą wartość swoich bogactw.
Paweł pisze o poznaniu dotykającym naszej egzystencji, przemieniającym w Chrystusa: pozyskać Go i znaleźć się w Nim.
Wtedy dokona się "przewartościowanie": rzeczy zyskowne mogą stać się stratą, bo przeszkadzają w pójściu w głąb tej najcenniejszej relacji. Cała nasza życiowa buchalteria może rozsypać się jak domek z kart. Księgowy złapie się za głowę. Co było kiedyś dla mnie zyskiem, dziś ze względu na Chrystusa uznam za stratę. W ostatecznym rozrachunku, a czasem może to być rzeczywiście rozrachunek ostateczny, stratą będzie wszystko, bo wszystko na tym świecie ma wartość przemijającą i względną. Paweł powie dosadniej: to śmieci.
Ten odwrócony rachunek zysków i strat znał św. Paweł, znali święci.
Tego kryterium, obiektywizującego nasze chcenia, pragnienia, nasze apetyty na życie i posiadanie, potrzebujemy także dzisiaj.