Ubóstwo wg św. Faustyny Kowalskiej

W wersji uproszczonej o cnocie ubóstwa było na Drodze do prostego życia tutaj, ale w tym miejscu chciałbym zacytować słowa św. Faustyny "bez obróbki", a już każdy, jak mniemam, wyciągnie wnioski we własnym zakresie:


O cnocie ubóstwa
Jest to cnota ewangeliczna, zniewalająca serce do oderwania się od przywiązania do rzeczy doczesnych, do czego zakonnik na mocy profesji jest ściśle obowiązany.
P. Kiedy się grzeszy przeciw cnocie ubóstwa?
O. Gdy się pragnie rzeczy tej cnocie przeciwnych. Gdy się przywiązuje do jakiejś rzeczy, gdy się używa rzeczy zbytecznych.
P. Ile i jakie są stopnie ubóstwa?
O. Cztery są stopnie ubóstwa w profesji w praktyce. Niczym nie rozporządzać bez zależności od przełożonych (ścisła materia ślubu). Unikać zbytku, przestawać na rzeczach koniecznych (stanowi cnotę). Chętnie skłaniać się do rzeczy najlichszych, i to z wewnętrznym zadowoleniem, jak: cela, odzienie, pożywienie itd. Cieszyć się z niedostatku.
(nr 93)


Po Komunii świętej ujrzałam Pana Jezusa, który mi rzekł te słowa: Dziś wniknij w ducha ubóstwa Mojego i tak urządź wszystko, aby najubożsi nie mieli ci czego zazdrościć. Nie w gmachach i we wspaniałych urządzeniach, ale w sercu czystym i pokornym podobam sobie.
(nr 532)


Kiedy pozostałam sama, zaczęłam się zastanawiać nad duchem ubóstwa. Widzę jasno, że Jezus nic nie miał, chociaż jest Panem wszechrzeczy. Żłóbek pożyczony, idzie przez życie czyniąc wszystkim dobrze, a sam nie ma, gdzie by głowę skłonić. A na krzyżu widzę szczyt Jego ubóstwa, bo nawet i szaty nie ma na sobie. O Jezu, przez uroczysty ślub ubóstwa pragnę się upodobnić do Ciebie; ubóstwo będzie mi matką. Jak zewnętrznie nic nie posiadać i nie rozporządzać jako własnością, tak i wewnętrznie niczego nie pragnąć. A w Najświętszym Sakramencie jak wielkie Twoje ubóstwo. Czy była kiedy dusza tak opuszczona - jak Ty, Jezu, na krzyżu?
(nr 533)

8 komentarzy:

  1. Rozpoznanie brzmi znajomo: przywiązanie do jakiejś rzeczy, używanie rzeczy zbytecznych... Zadanie na dziś: przestawać na rzeczach koniecznych, cieszyć się z niedostatku, choć to najtrudniejsze. No i ten duch ubóstwa (nieosiągalny w mojej sytuacji ideał) zewnętrznie nic nie posiadać, wewnętrznie niczego nie pragnąć... Dużo przestrzeni do pracy nad "wychowaniem" pragnień... To taki mój osobisty komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Potrzeby, pragnienia, zachcianki...
    I do rozpoznania co jest czym - dużo mądrości...
    A moze czasu i ciszy, by tę mądrosć dopóścić do głosu?
    Takie moje luźne skojarzenia odnośnie wpisu...
    Roman

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ciągle jednak ściganie ideału jest możliwe, bo najważniejsze, że wiemy o jego istnieniu i potrafimy odrzucić nieustanny napór rzeczy dążących do naszego podporządkowania. Nie jest to zadanie łatwe, szczególnie gdy rytmem życia rządzi rutyna i błogostan." Z.Skrok "Wymowność rzeczy"

    OdpowiedzUsuń
  4. "No i ten duch ubóstwa (nieosiągalny w mojej sytuacji ideał) zewnętrznie nic nie posiadać, wewnętrznie niczego nie pragnąć..." - Twoje słowa Konradzie.

    "Jak zewnętrznie nic nie posiadać i nie rozporządzać jako własnością, tak i wewnętrznie niczego nie pragnąć." - św. Faustyna

    Pominąłeś sformułowania "jako własnością" które zdaje się dotyczyć zarówno posiadania jak i pragnienia. Wydaje mi się, że ubóstwo to nie wyrzeczenie się wszystkiego co materialne, tylko myślenie o tym, czym się zarządza jako o czymś, co nie należy do nas (użyto słowa "własność"), tylko zostało nam powierzone do realizowania dobra. Nie ma zatem podstawowego znaczenia, czy prawnie coś posiadamy, czy nie, tylko czy to coś (lub brak tego czegoś) jest drogą do realizowania naszego powołania.

    Znowu powołam się na przykład JPII. Wiadomo, że będąc profesorem KUL przekazywał swoje wynagrodzenie jako prywatne stypendium jakimś studentom. Można tę sprawę ocenić wyłącznie jako gest pozbycia się nadmiaru, a można także w tym widzieć fakt, że rozdysponował swoje zasoby do rozszerzania dobra. Znowu dochodzimy do punktu, że nie jest najważniejsze, czy masz/nie masz, tylko - po co masz/nie masz. Gdy tak spojrzymy na tę sprawę Twój "nieosiągalny ideał" przestaje być taki nieosiągalny :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Tesiu za to uzupełnienie. Dla mnie jest ważne :)

      Usuń
    2. Dziękuję BB, ale proszę o ostrożność, bo ja niektóre sprawy postrzegam chyba inaczej, niż "większość" ;-). Jestem sceptyczna wobec ortodoksji rozumianej jako poprzestawanie na rozważaniu i przestrzeganiu zasad, w dodatku w pewnym stopniu niespójnych, bo opierających się na wybiórczym potraktowaniu np. Biblii. Zasady w ogólności chronią przed popełnianiem błędów (dlatego są bardzo ważne), ale czy mogą same być drogą do celu, albo jak się czasem wydaje, celem? Droga w chrześcijaństwie ma dla mnie bardziej "żywy" (osobowy) charakter. Skupianie się na zasadach, to w gruncie rzeczy skupianie się na sobie (Co mam robić, aby być "w porządku"?), podczas gdy poznanie Osoby wymaga "wyjścia z siebie" ;-) i dostrzeżenia czegoś więcej niż tylko zasady.

      Wpisy i komentowanie, to w jakimś sensie ustalanie i aktualizowanie poglądów, więc oczywiście nie jestem tak całkiem pewna, że moje są słuszne i że nie zmienię za jakiś czas zdania. Niemniej tymczasem oddalam się aby robić swoje, zgodnie z obecnymi przekonaniami :-). Będę jednak pilnie nasłuchiwać co w blogowej trawie piszczy, bo może się jednak dowiem, że się gdzieś pomyliłam i wtedy zaraz się poprawię :-).

      Usuń
  5. https://www.youtube.com/watch?v=R4sG1ztH-cQ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, wysłuchałem. "Z braku rodzi się lepsze!".

      Usuń

UWAGA: Komentarze są moderowane, więc na ich pojawienie się trzeba czasem poczekać :) Mile widziany PODPIS pod komentarzem. Nie publikuję wypowiedzi zawierających LINKI REKLAMOWE. Ani takich, które nie licują z tematyką bloga.

Do pobrania