Choć podstawowe potrzeby człowieka (pożywienie, odzież, dach nad głową) są bardzo proste, to współczesne formy ich zaspokojenia już niestety nie. W dzisiejszych czasach zaspokojenie, przynajmniej w dobrze zaopatrzonych społeczeństwach Europy, potrzeb naszego ciała nie powinno przysparzać większych problemów. Mamy doskonałe warunki, aby jeść w sposób nieskomplikowany tyle, ile nasz organizm potrzebuje. Okazuje się, że trudno nam na tym poprzestać. Podążanie za przyjemnością jedzenia, dzięki możliwości dogadzania sobie na wszelkie możliwe sposoby, stało się celem samym w sobie. Kultura poprzestania na tym, co konieczne z punktu widzenia potrzeb naszego ciała, ustąpiła kulturze sytości, nadmiaru, przerafinowania.
Wiąże się z tym nie tylko nieopanowanie w zakupach i jedzeniu, ale także przesadna koncentracja na różnego rodzaju dietach. Rozumiem ogólną dbałość o to, aby odżywiać się zdrowo, a także wymogi określonej diety z powodów zdrowotnych. Wydaje mi się wszakże, że do sposobów jedzenia jako takiego przywiązuje się obecnie zbyt dużą wagę, czyniąc z diety, także zdrowej diety, rodzaj bożka. Ci jedzą same warzywa, tamci żywią się tłuszczem, a inni z kolei unikają nabiału. Człowiek poszukuje diety zapewniającej mu piękne ciało, zdrowie i długowieczność, bo ponoć możemy żyć i 150 lat. Koncentrujemy się na długim życiu, a nie na życiu dobrym.
Chrześcijański minimalizm w jedzeniu możemy kształtować na zdrowej równowadze, w której przewodnikiem może być św. Augustyn. Wskazuje on, aby pokarm traktować jako lekarstwo na udrękę głodu, a samą skłonność do nadmiaru powściągać "orężem postów".
"Lecz gdy z udręki głodu przechodzę do spokoju sytości, w tym momencie przejścia czyhają na mnie sidła łakomstwa. Bo samo to przechodzenie jest właśnie przyjemne. A nie może przejść inną drogą oprócz tej, którą wyznacza konieczność. Podczas więc gdy właściwym celem jedzenia i picia jest zachowanie zdrowia, dołącza się do tego dążenia - niby służka w orszaku - niewolna od niebezpieczeństwa przyjemność. I nieraz ona usiłuje się naprzód wysforować, aby stać się właściwym celem tego, o czym mówię, że czynię - albo nawet co chciałbym czynić - tylko ze względu na zdrowie. Przyjemność i zdrowie odmienne mają wymagania. Co wystarcza zdrowiu, tego dla przyjemności jest za mało. (..) Cugle tego pragnienia trzeba umiejętnie trzymać w rękach, to popuszczając je nieco, to skracając. A któż, o Panie, nie wysforuje się nieraz trochę poza granicę konieczności? (...) Takie pokusy co dzień staram się przezwyciężać i wzywam Twojej prawicy, aby mnie ocaliła, i Tobie przedstawiam me niepokoje. Bo przecież nikt nie może być powściągliwy, jeżeli Ty mu tego nie udzielisz."*
*Fragmenty "Wyznań" w tłumaczeniu Zygmunta Kubiaka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Perełka z Listu do Hebrajczyków: Postępowanie wasze niech będzie wolne od zachłanności na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie. Wart...
-
Jak wiele utrapień wynika tylko i wyłącznie z bezproduktywnego lęku o to, co przyniesie jutro. Jutro przede wszystkim ma być przestrzenią za...
-
Warto przemyśleć w kontekście Wielkiego Postu: Szalone nieumiarkowanie może być definiowane jako niespokojny duch wewnątrz pewnych sektoró...
-
Mijam w drodze do pracy reklamę z austriackim kurortem narciarskim podpisaną " Warto cieszyć się życiem ". Słuszna uwaga. Jak do...
Zgadzam się, że wśród współczesnych bożków jest i bożek zdrowia.
OdpowiedzUsuńW takim razie stawiam pytanie.
Gdy ktoś zażywa leki np. na nadciśnienie, czy służy ów bożkowi zdrowia? Przecież nadciśnienie nie boli i nie dolega. Przynajmniej teraz.