Mała droga św. Teresy z Lisieux

Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne - powiedział św. Paweł w Liście do Rzymian. Jezus nie domaga się wielkich czynów, lecz jedynie tego, by zdać się na Niego i być wdzięcznym - dopowiada św. Tereska. W wieku piętnastu lat wstępuje do Karmelu. Umiera w wieku raptem 24 lat. Pod koniec XX w. cicha karmelitanka zostaje najmłodszym Doktorem Kościoła, gdyż widocznie zna lekarstwo na współczesny niespokojny indywidualizm, który nie potrafi zaspokoić głębokich potrzeb naszej duszy.

W stosunku do dóbr duchowych często popełniamy te same błędy, co w przypadku dóbr materialnych. Wydaje nam się, że im więcej ich posiadamy, tym bardziej my sami i nasza wiara są więcej "warte". To może być gromadzenie duchowych ekstatycznych wrażeń, mnożenie uczynków, modlitw, aktywizm... Zaczynamy polegać na sobie i naszych "pełnych spichlerzach". Równie często próba stania się duchowym herosem bywa konfrontowana z naszą codzienną słabością. Gdyby jeszcze udało się pokonać tą czy inną skazę, bliznę, przypudrować niedoskonałości...

Jemu podoba się to, że kocham moją małość i ubóstwo, że pokładam ślepą nadzieję w Jego miłosierdziu... Oto mój jedyny skarb. Św. Tereska uczy swoistego minimalizmu duchowego nazwanego "dziecięctwem duchowym" czy "małą  drogą", który sam dla siebie traktuję jako drogowskaz i lekarstwo na pychę (która jak wiadomo umiera 5 minut po śmierci) i "religijny konsumpcjonizm".

 ...im jesteśmy słabsi, bez pragnień, cnót, tym bardziej jesteśmy gotowi na działanie tej Miłości, co pochłania i przemienia.... Wystarczy pragnąć stać się Jego ofiarą, lecz trzeba przy tym zgodzić się pozostać ubogim i bez sił, i to właśnie jest trudne, gdyż "Prawdziwie ubogiego duchem gdzie znajdziesz? Trzeba by go daleko szukać", powiada psalmista. Trzymajmy się więc z dala od tego, co błyszczy, kochajmy naszą małość, pozbawioną odczuć, wówczas będziemy ubogie w duchu i Jezus sam po nas przyjdzie. Tereska buduje duchowość opartą na pokorze. Pozostać zawsze dzieckiem, troskliwie żywić w sobie poczucie własnej małości i ufnej słabości, cieszyć się swoim ubóstwem i przedstawiać je Bogu z radością jako apel do Jego miłosierdzia.

Niepodobna mi stać się wielką, powinnam więc znosić się taką, jaką jestem, ze wszystkimi swymi niedoskonałościami; chcę jednak znaleźć sposób dostania się do Nieba, jakąś małą drogę, bardzo prostą i bardzo krótką, małą drogę zupełnie nową. Windą, która mnie wzniesie aż do nieba, są Twoje ramiona, Jezu! A w tym celu nie potrzebuję wcale  wzrastać, przeciwnie, trzeba bym pozostała małą i stawała  się coraz mniejszą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: Komentarze są moderowane, więc na ich pojawienie się trzeba czasem poczekać :) Mile widziany PODPIS pod komentarzem. Nie publikuję wypowiedzi zawierających LINKI REKLAMOWE. Ani takich, które nie licują z tematyką bloga.

Do pobrania