Panie, moje serce się nie pyszni
i oczy moje nie są wyniosłe.
Nie gonię za tym, co wielkie,
albo co przerasta moje siły.
Przeciwnie: wprowadziłem ład
i spokój do mojej duszy...
Piękny psalm 131, który może być mottem chrześcijańskiego minimalizmu.
Oczekujemy niezwykłości, ale niezwykłość (wyjątkowość) naszego życia możemy pojąć i zrealizować tylko w perspektywie naszego powołania, które nie będzie zapożyczone z kolorowego magazynu lub reklamy, podyktowane prądem mody, lecz będzie subtelnym odkrywaniem Bożych przeznaczeń. Uproszczenie życia to coś więcej niż zredukowanie liczby naszych zajęć, uporządkowanie szafy, posprzątania biurka. Chodzi o stanie się takim, jakim chciałby nas widzieć Bóg.
Przestać gonić za tym, co wielkie i co przerasta nasze siły. Zamienić logikę zdobywcy i konsumenta na umiejętność mądrej rezygnacji, poprzestania na małym i niewyszukanym. Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne - nawołuje św. Paweł w liście do Rzymian. Mierzyć sukcesy dnia nie według tego, co zrobiłem, zdobyłem, osiągnąłem, jak świetnie się czuję, ale jak służyłem Bogu. To całkowita zmiana perspektywy owocująca odpoczynkiem od własnego nieustępliwego ego.
Na blogu Erem Maryi przeczytałem kiedyś dwa zdania ważne dla tego tematu:
Wola Boża jest jak najczystsze źródło. Gdy strumień naszych myśli i działań z niego wypływa, otrzymujemy gwarancję pełnej czystości i optymalnej użyteczności.
Na szczęście sens wszelkiego powołania polega na tym, że jest ono realizowane mocą, której Bóg udziela na drogę, do której zaprasza.
Nic dodać, nic ująć!
OdpowiedzUsuń